Przez wiele lat restauracje zwiększały ilość pozycji w menu w odpowiedzi na coraz zacieklejszą konkurencję i popyt na większą różnorodność oferowanych potraw i napojów. Trend ten zaczął się jednak odwracać. Jako pierwsi zmiany wprowadzili restauratorzy z USA.
Impulsem do zmian stała się niepewna sytuacja ekonomiczna która zachwiała amerykańską branżą gastronomiczną wartą 683 miliardów(!) dolarów i zmieniające się zwyczaje konsumpcyjne klientów.
Teoria jest prosta „mniej znaczy więcej”. Więcej jakości. Szybsza obsługa.
Cieplejsze jedzenie. Nie mówiąc już o niższych cenach, kosztach i wyższych zyskach.
Mniej opcji w menu nie tylko obniża koszty ale również sprawia ,że klienci mogą łatwiej wybrać swoje ulubione dania. Mniejsza ilość opcji ułatwia także marketing i sprzedaż posiłków w internecie lub na Facebook-u.
To tylko jedne z powodów które sprawiły ,że w ciągu ostatnich kilku lat duże amerykańskie sieci restauracji takie jak np. IHOP, BJ`s Restaurant, In-N-Out Burger, Burger King, Tony Roma’s zaczęły systematycznie zmniejszać ilość pozycji w swoich jadłospisach.
Według danych statystycznych top 500 restauracji USA najczęściej zmniejszana jest liczba przekąsek (-9%), a na drugim miejscu przystawek (-8%) i deserów (-7,5%).
Większość sieci wprowadza również możliwość wyboru poszczególnych składników co pozwala na znaczne zwiększenie jakości serwowanych potraw umożliwia to dostosowanie się do indywidualnych potrzeb klienta pomimo zawężonej oferty.
Warto się krytycznie przyjrzeć własnemu menu – może jest to dobry moment na zmianę?